Strona:PL Sue - Nowele.pdf/21

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

ani na chwilę nie opuści, aby — dodał z szyderstwem — na niczem mi nie zbywało.
— Jednak, jeżelibyś mi pan dał słowo honoru, że nie myślisz uciekać — powiedział — pozwolę ci codziennie iść na ląd, a pokój twój na pokładzie nie będzie zwiedzany przez straże.
— Jesteś pan zbyt łaskaw — odpowiedziałem — ale nie mogę dać ci na to słowa honoru, bo oto, widzisz pan, dniem i nocą, rankiem i wieczorem jedna myśl mną ustawicznie włada, jedna idea, jedna wola, a to uciec stąd na wolność.
— Masz pan słuszność, jabym na pańskiem miejscu nie inaczej postąpił — odparł jednoręki — uprzedzam cię atoli o jednej rzeczy, a mianowicie, że gra ta zaczyna mnie interesować i że i wszelki środek będzie w mych oczach dobrym, by ci przeszkodzić w ucieczce.
— To słusznie — zawołałem — bo i dla mnie każdy środek będzie dobrym, by się stąd wydobyć.
Faktem jednak było, że chyba dyabeł mógł się stamtąd wydostać. Bo proszę sobie wyobrazić, że wszystkie okna i otwory, przepuszczające światło dla dział okrętowych, były opatrzone w potrójne kraty, tak iż nie można było nawet myśleć o ucieczce tamtędy, tem bardziej, że te sztaby żelazne oglądano pięć lub sześć razy dziennie i tyleż razy w nocy. Przypuśćmy jednak, że udało się komu przedostać przez takie okienko,