Strona:PL Sue - Nowele.pdf/14

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

kapitanem? wykrzyknąłem, bo nazwisko, nieustraszona odwaga i męstwo owego bohatera były mi dobrze znane. I pozostałem nieruchomy z zdumienia i podziwu, a serce biło mi głośnem i przyspieszonem tętnem.
— Tak, ja sam nim jestem, odpowiedział korsarz, obierając i gryząc dalej orzechy.
— Pan jesteś owym sławnym kapitanem? powtórzyłem raz jeszcze, pożerając go oczami. I zdawało mi się po tem odkryciu, że lada chwila czoło radcy municypalnego pokryją groźne chmury, z oka padną błyskawice, głos zagrzmi, podobny do gromu. Ale błyskawic i gromów nie było ni śladu, natomiast korsarz przemówił do mnie z największą grzecznością:
— Jeżelibyś pan chciał zwiedzić port i stanowisko okrętów, jestem na pańskie usługi.
Poczem znów powrócił do swych orzechów.
Wydawało mi się, że je zanadto lubi, jak na korsarza.
W samej rzeczy byłem mocno zmieszany, bo chociaż nie przesadzałem w idealizowaniu, to jednak utworzyłem sobie zupełnie odmienny obraz człowieka, który wiódł życie tak krwawe i obfite w niebezpieczeństwa. Nie mogłem pojąć, by tyle wrażeń potężnych a strasznych nie pozostawiło ani jednej zmarszczki na tem jasnem i pogodnem czole, najmniejszego śladu na jego twarzy rumianej i uśmiechniętej.