wynoszącą tylko pięć franków, bo pielęgnowanie chrzestnéj matki zabierające zbyt wiele czasu nie pozwalało jéj zajmować się robotą o tyle żeby większy mogła mieć zarobek. Większa część téj skromnéj kwotki została użytą na zaspokojenie odźwiernéj, która już kilka razy zasiliła ją drobnemi pożyczkami i na udzielenie zaliczenia praczce, tak dalece że Maryi zostało już tylko dwadzieścia pięć soldów, z których zapłaciła porto od swojéj korrespondencyi z Ludwikiem.
W obec potrzeb chrzestnéj matki i swego własnego tak krytycznego położenia, biédna dziewica wyrzucała sobie ten wydatek, na opłacenie kosztów swéj korrespondencyi jakby jaką występną rozrzutność.
Czytelnik może się tylko uśmiechnie na ten obraz ciężkich udręczeń, na to potępienie własnych zbytków, kosztujących kilkadziesiąt centymów. Niestety! dla nieszczęśliwego nie masz małych kwot; mały dodatek dziesięciu soldów na jego zwyczajnym zarobku, pozwala mu często byt swój utrzymać, zamiast coby musiał codziennie umierać stopniowo, czuć wyczerpującą się resztę sił swoich i niknąć z każdą chwilą w swojém żyjącém
Strona:PL Sue - Milijonery.djvu/55
Wygląd
Ta strona została przepisana.