Strona:PL Sue - Marcin podrzutek.djvu/99

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Prowadziło do niéj ośm lub dziesięć wązkich stopni grubo w ziemi wykopanych; ojciec i syn wkrótce więc znaleźli się wpośród obszernéj groty naturalnéj, wydrążonéj pomiędzy skałami, których wyższa część w oderwanych massach zalegała ugór. Na zewnętrznéj stronie tych skał, traf czy téż ręka człowieka utworzyły otwór cierniskiem na wpół przykryty, który prowadził do jaskini i zarazem przepuszczał do niéj powietrze i światło. Ten to promień światła wspólnie z bladym połyskiem małego żywicznego kagańca, rzucając blask dziwny, grobowy, dozwolił hrabiemu Duriveau postrzedz obraz na którego widok zadrżał i krokiem wstecz cofnął się.
Bamboche również zadrżał, gdy ten obraz piérwszy raz zobaczył; atoli wzruszenie zbiega było, skutkiem wspomnienia które go trwogą i boleścią przejęło.
W głębi groty, na wzniesieniu z nagromadzonych kamieni urządzoném, stała kolebka z sitowia upleciona, a w téj kolebce, usłanéj świeżemi różyczkami, leżało malutkie niedawno zmarłe dziecię: leżało zaś tak powabnie, kolorki tak miało świeże i miłe, iż sądziłbyś że śpi. Nie więcéj zapewne żyło jak