Strona:PL Sue - Marcin podrzutek.djvu/94

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

mu użyć wszelkich środków obrony! Zaklinam pana! nie popełniaj tak nierozważnego czynu!
— Moja lękliwa i miła przyjaciółko — śmiejąc się odpowiedział hrabia — kiedym niedawno widział panią gotową przebyć najniebezpieczniejszą przeszkodę, czyliżem nie wołał: Po co to nierozsądne popisywanie się!.... Pozwól mi pani teraz, niech ci odwetuję.
Scypio tymczasem dopomógł Rafaeli zsiąść z konia i zcicha szepnął jéj kilka słów do ucha; następnie przyprowadził do matki, która zwracając mowę do wicehrabiego, rzekła;
— Dopomóż-że mi Scypionie, wstrzymajmy ojca od tak niebezpiecznego zamiaru!... Jakże, chce sam jeden uwięzić zbójcę, który się może tam ukrywa!..
— Słuszna uwaga, rzekł Scypio do ojca z zimnym i szyderczym uśmiechem — istotnie twoje poświęcenie się jest wzniosłe, bohaterskie, przyznaję; lecz nieco przesadzone... Chcesz zastąpić żandarma, no! nie zazdroszczę ci! Ale nie odbiéraj mu chleba.. nie chwytaj mu złoczyńcy przed samym nosem. A że żandarmi są tu w pobliżu, to Latrace wsiądzie na koń i przywoła ich.
— Jakkolwiek trzpiot, Scypio ma w tém słuszność, odezwała się pani Wilson do hrabiego — naj-