Strona:PL Sue - Marcin podrzutek.djvu/536

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Po odgłosach grubiańskiéj wesołości, następują obelgi, groźby, wreszcie gwałty, a nieraz przelew krwi. Te twarze, pierwéj wesołe, trunkiem zarumienione teraz blednieją, tu pokaleczone, tam zakrwawione, lub w błocie znurzane; nie są to już ludzie ani nawet dzikie zwierzęta, ale raczéj są to wściekli szaleńcy. Okropne działanie zatrutego wina do waryacyi ich doprowadza... Niekiedy własne ich żony i dzieci truchlejące, zapłakane, są świadkami tych scen okropnych; te żony, te córki, napatrzywszy się sprośnych giestów, nasłuchawszy się kalających duszę śpiewów kuglarzy, widzą nieraz męża, ojca, lub brata, jak padając ofiarą zajadłéj kłótni, zbroczony krwią tarza się u ich stóp; skromny niedzielny ubiór jego podarty w kawałki, znurzany w błocie; wstaje on chwiejąc się, ale wpośród opilstwa, nie poznaje drogich sobie istot i obsypuje je obelgami lub groźbą.
Ale noc następuje, światła gasną, uśmierza się zgiełk; te głosy, przedtém tak grzmiące, teraz jąkają się, bełkocą lub jęczą; ci ludzie, niedawno tak energiczni, porywczy, słabną, truchleją.
Po tym przerażającym zgiełku nastała ponura cisza, kiedy niekiedy przerywana dalekiemi wrzaski: wielu odzyskało zmysły, i zawstydzeni, żałujący, wracają do domów, gdzie smutni padają na posłanie, myśląc już o jutrzejszej pracy.