Strona:PL Sue - Marcin podrzutek.djvu/498

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

dół a nogi do góry, jakbyś się przechadzał z laską w ręku,..
— Tym sposobem oszczędzisz sobie obówia, a rękawiczek i tak nie nosisz Marcinku, — sentencjonalnie dodał la Levrasse.
Nie pojmowałem co ze mną zrobić zamierzali. Sądziłem jednak że mię nie zabiją kiedy mi mówią o jakichś ćwiczeniach do których mam się sposobić wciągu dwóch miesięcy. Uspokoiłem się nieco; wreszcie matka Major, mimo swego grubego głosu, wąsa, ogromnéj postaci i dyscypliny, mniéj daleko przerażała mię jak sam kuglarz, a szczęściem onato zająć się miała mojém wykształceniem.
— No, synku, — rzekła matka Major, pocałujże twoję mamę, bądź grzeczny, a jutro odbędziemy pierwszą lekcyę; dzisiaj uwalniam cię abyś miał czas zabrać znajomość z Bambochem. Za kilka dni będziecie mieli płeć piękną... tak łotry, małą dziewczynkę w waszym wieku: wtenczas to figle płatać będziecie... rozbójniki.
Potém matka Major skinęła na mnie abym szedł za nią: zatrzymała się przed sklepionemi schodami które zapewne prowadziły do piwnicy, i krzyknęła:
— Bamboche, chodź tu... przebaczam ci z przyczyny tego nowego malca... możecie się dziś bawić na dziedzińcu... bo jutro znowu wyginać się będziemy... No, i cóż? czy ty pójdziész, Bamboche?
Dziécko nie słuchało.