Strona:PL Sue - Marcin podrzutek.djvu/313

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

mi deputowany który pewno języka nie schowa do kieszeni... Oho! on daleko lepiéj mówić będzie jak pan de la Levrasse.
— Przybywam więc tutaj, — ciągnął daléj hrabia, — cały przejęty pomysłami o wiejskiéj filantropii. Sądząc zrazu, że ojciec mój działał jak człowiek bez serca, każę wziąć na łańcuchy pirenejskich brytanów, i powodowany świętym zapałem, wprowadzać zaczynam w wykonanie te piękne teorye, które zapewne wynalazł ktoś nieposiadający ani szeląga, ani domu, ani kawałka ziemi:
Nieśmiały ubogi nigdy napróżno pukać nie ma do podwojów bogacza. Pozwólcie pokornéj nędzy zbierać na polu obfitości. Bądźcie dla małych dziatek jak litościwy Bóg dla małych ptaszyn, po dokończoném winobraniu znajdą one jeszcze co wydziobać i t. d. Widzicie panowie że to było rozczulające; ilekroć o tém pomyśliłem, zawsze mi łzy w oczach stawały, z wybuchem gorzkiego śmiechu dodał hrabia. W pół roku po moich filantropijnych próbach, lękliwe ubóstwo, ta zgraja pijanych żebraków, codziennie zamek mój oblegała; a moi dzierżawcy płacić mi przestali. Pokorna nędza ścinała mi drzewa na pniu, pasła swe krowy na moich polach, a tymczasem małe ptaszyny na niebie,