Strona:PL Sue - Marcin podrzutek.djvu/162

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

wszy się dziecięciu, i utuliwszy jego zimne i blade ręce w swoich dłoniach, wzdychając powiedziała do matki:

— Bo to, widzicie, moja kobiéto...jagniętom nie brakowało ani mleka u matek, aby się pożywiły, ani wełny, aby się ogrzały; to im tylko szkodziło, że dzień i noc siedziały zamknięte w nizkiéj i pełnéj gnoju owczarni, pozbawionéj powietrza tam biédne dusiły się; wiele nawet odeszło[1]. Powiedziałam więc dzierżawcy: wypuść pan na wiosnę swoje jagnięta na świéże powietrze, na zieloną trawę, na słońce.... na noc daj im pan otwartą i świéżą oborę; jagnięta odetchną czystém powietrzem, a na łonie matek nigdy im zimno nie będzie; młode zajączki, młode sarenki po lasach rodzą się, wzrastają i przychodzą do sił, nie mając innego schronienia jak łono matki i pień dębu, na którym jest ta matka na świat wydała... Ale małe dzieci ubogiego człowieka, ze łzami w oczach dodała Bruyére; ale dzieci ubogiego człowieka, nieszczęśliwsze są ani-

  1. Skutkiem nieszczęśliwego przesądu, i aby powiększyć ilość gnoju, na wielu folwarkach jagnięta i inną trzodę, dotąd jeszcze dzień i noc trzymają pod ścisłém zamknięciem w niezdrowych owczarniach, prawie zupełnie pozbawionych powietrza, do życia potrzebnego; stądto pochodzą choroby organów oddechowych, a częstokroć śmierć w skutku uduszenia, ze wszystkiemi swojemi oznakami.