Strona:PL Sue - Marcin podrzutek.djvu/145

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

któreby mu dało poznać całą zgrozę tak opłakanego bytu.
O wychowanie, któreby, ucząc ich religii swych obowiązków, dozwoliło téj wydziedziczonéj klassie ludu otrzymać prawy udział w mieniu i płodach, do których ta klassa tyle się przykłada, a udział słusznie zastosowany do trudu, pracy i rozsądku robotnika.
„Lecz powiedzą znowu optymiści i ci, którzy znudziwszy sobie zimowe zabawy, jako ludzie rozsądni na wiosnę i latem odbywają wiejskie wycieczki, — co nam ten znowu prawi o wilgotnych i niezdrowych norach, o samotnych i nieuprawnych stepach, o cuchnących bagnach? Niechno, naprzykład, spojrzy na folwark Grand-Genévrier...
„A wszakże to istotnie zachwycające!... Cabat lub Dupré znaleźliby tu wzór do najpyszniejszego krajobrazu.”
I w rzeczy saméj, na wiosnę dzikie krzewy pokrywają się kwieciem; na błotnistym brzegu bagna złoto-kwiaty kosaciec rozwija w snopy swe włókniaste liście, bujna trzcina swe ciemne kity; odradzający się mech swym aksamitem i szmaragdowemi odblaski pokrywa dachówki i mierzwę na pół obdartych strzechach; szczeliny zapadających pu-