Czernią się chmury na niebie i wiatr je z rykiem popędza. Czernią się morskie bałwany i burza niemi miota... Czernią się skały zatoki, o które burza i wicher z rykiem się obijają. I łódka Mor-Nadera jest czarna; burza ją z rykiem podrzuca. Żałobna, jak trumna, czeka na Ewina i Teresę, czeka w Zatoce Topielców, obmywającej podnóże zamczyska. Za nią chaos grzmotów, nad nią czarne chmury, a przed nią straszliwy, bezgraniczny ocean — oto obraz przeklętej zatoki. Dokoła dni domu, ani drzewa, ani źdźbła trawy nawet... Tak, to miejsce przeklęte... Wiatr ryczy... morze huczy... Mor-Nader śpiewa... oto jedyne, co słychać w zatoce. Mor-Nader stoi na skale i spogląda na czarną łódź, której dwa żagle, również czarne biją w powietrzu, jak skrzydła kormorana, ptaka śmierci. A łódź rwie się na kotwicy, jak dzikie zwierzę na łańcuchu. A Mor-Nader śpiewa do łodzi:
Łódko czarna, łódko moja, pocóż chcesz biec naprzeciw zdobyczy, która wszak sama przyjdzie?