Strona:PL Sue - Czarny miesiąc.djvu/268

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

niemi, panują zaś tan głównie, że sprawiają im ukontentowanie dostarczaniem pewności, że są jeszcze ludzie podlejsi od tych kobiet — ludzie tacy, w rodzaju de Montala szukając prawdziwej miłości tych nieszczęśliwych istot, dają im możność okazywania, że i one mają serce. Litość, boska cnota, wszędzie daje się napotykać, nawet w sercach upadłych kobiet.
Pan de Montal ostatecznie przedstawiał typ zwyczajnego sutenera, nieco jedynie obrobionego, ogładzonego i otartego ze światem — ta powierzchowna, bardzo powierzchowna ogłada zgoła nie ścierała z niego piętna nikczemności i egoizmu, piętna podłego pochlebstwa, wtedy, gdy miał nadzieję jakiegoś zysku, a płaskiego grubijaństwa, połączonego z wulgarnemi pogróżkami w momencie gdy coś obracało w niwecz jego plany i apetyty — przedewszystkiem zaś uwydatniał się w nim stały nałóg udawania szlachetnego biedaka, poczciwca, wciąż apelującego do litości nierządnic, rozwodzącego się przed niemi bez śladu dumy i szlachetności, nad swemi nieszczęściami, nieszczęściami, tak bardzo zasłużonemu. Ten człowiek, którego Teresa uważała za swego Rene‘go dawno już wyćwiczył się w plugawieniu najświętszych uczuć, najuroczystszych wyrazów,, frymarczeniem niemi dla najnędzniejszego zysku.
Jakkolwiek wstręt i pogardę budzą podobni, mężczyźni, a przecież — i to właśnie jest najniebezpieczniejsze i najpodlejsze w ich życiu — ich hipokryzja, zdolność do poniżania się, płaczliwe skargi, nikczemność, podobają się kobietom w rodzaju Julji, czy galerji kokot, jaką widzieliśmy na uczcie markiza — albo też uwodzą dzieci, jak Teresę, bo dusze dobre i czyste czują sympatję do wszystkiego, co cierpi, nie wiedząc jeszcze, że bywa bieda i nieszczęście, budzące wstręt i pogardę.
Przekonamy się, że najnikczemniejszem w grze z Teresą było odwołanie się de Montala — do jej litości.
Mądry pan de Beauregard słusznie przepowiedział