Strona:PL Sue - Czarny miesiąc.djvu/266

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

rzyć bankierównę, że w świetle spowiadań pana Dunoyer hrabia przedstawiał się, jako lekkomyślny kobieciarz.
Człowiek z takim zapasem przebiegłości i przenikliwości, bardzo prędko musiał się zorjentować, że Teresa miała raczej szlachetne skłonności, niż na stałe ugruntowane zasady moralne, że lektura chorobliwie wyegzaltowała jej wrażliwy umysł, że duszę miała uciśnioną złemu warunkami domowemi, że nie mogła żywić ani zaufania, ani szacunku do rodziców i wogóle do nikogo. Odrazu stawało się jasnem, jak olbrzymi wpływ mógł posiąść każdy sprytny nikczemnik, na tę młodą dziewicę, rzuconą na pastwę losu, jakby sierota i zupełnie pozbawioną środków obrony przeciwko zastawianym na nią sidłom.
Dla hrabiego zawracanie głów młodymi pannom i uwodzenie ich nie było już nowością. Nigdy Teresa nie napotkała w salonie matki człowieka, którego by mogła porównać z panem de Montal: spoglądał na nią tak czule, tak smutno, on ją pierwszy zrozumiał, z nim jedynie mogła prowadzić rozmowę o René‘m... Życie ziemskie było już dlań ciężarem... Czyż wreszcie nie porzucił dla niej kobiety, którą tak kochał, która tak mu była wierna i o którą tylu się dobijało... porzucił tę kobietę o której piękności i wdzięku Teresa dużo słyszała, aby przepędzać samotnie i w ukryciu całe dnie w małym apartamencie mad jej mieszkaniem! A więc ten człowiek, tak lubiany, tak rozchwytywany w towarzystwie, pogardził wszystkiemi ziemskiemi uciechami, byłe znajdować się choćby w pobliżu Teresy, choćby prawie nie mógł jej widzieć... A wreszcie... czyż jego miłość nie była równie gorąca, jak czysta! Przecież jeżeli już nie oświadczył się bankierowi o rękę córki, to tylko dlatego, że chciał sobie zapewnić serce Teresy, bo tylko o małżeństwie z nią marzył, lękając się cienia posądzenia o niskie rachuby.
Zbyteczne byłoby mówić, jak głęboko się myliła! dostatecznym był dla niej chyba widok nikczemnego jego poniżenia się przed Julją, obrzydliwego oszukiwania jej