Strona:PL Sue - Czarny miesiąc.djvu/262

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

— Co za zbieg okoliczności — że też dotychczas nie porozumieliśmy się! Wyobraź pan sobie — przecież i ja udałem się wczoraj do Montala, poprosić go, aby był swatem — tylko, że go nie zastałem. Nie wiedząc, kiedy będę mógł tego zacnego włóczykija złapać, postanowiłem zwrócić się do pana osobiście... i nie pożałowałem tego...
Ewin był oszołomiony; jednakże przypomniał sobie słowa Montala, że bankiera więcej zajmie stan jego kasy, niż jego przeżycia.
— Teraz słów kilka — zaczął — mniej może przyjemnych, ale koniecznych. Jedynym warunkiem, jaki stawiam przed mem małżeństwem, jest... abym nic nie przyjął od ciebie. Moje dobra przynoszą mi trzydzieści tysięcy... do tego dodać trzeba oprocentowany depozyt u ciebie i mniejszy u mego notarjusza w Kennes; przytem, nie pochwalę się, jeżeli powiem, że nie jestem niedbalcem, ale gospodarka w mym majątku pozostawia dużo do życzenia, jest przestarzała: przy pomocy rad takiego finansisty można dochody z tych dóbr zwiększyć. Sądzę, że to wszystko wystarczy na życie w dobrobycie. Majątek mam mały, jak widzisz, ale, przy skromnych wymaganiach i moich i paniny Teresy wystarczy — co zaś do posagu, to przyjaźń twoja będzie dla mnie dostatecznym posagiem.
Bankier był w siódmem niebie.
— Ho, ho — ¡roześmiał isię (wesoło — musisz być inie — lada ¡Skąpcem i rozrzutnikiem, skoro nazywasz ¡swój majątek małym. Sądziłem zawisze, że.moja* icónka pogrąży się w jeszcze większe ubóstwo... No, ale z takimi ludźmi jak pan, łatwo się porozumieć, kochany... panie de Ker-Elliot... czy pozwolisz sobie już powiedzieć zięciu?!
— Ach, panie — rzekł Ewin — to takie szczęście dla mnie, że wprost uwierzyć nie mogę i chwilami zdaje mi się, że śnię.
— Ale cóż to dziwnego? jesteś świetną partją dla Teresy... Ona podoba się tobie, ty mnie... i jej... oboje jesteście dla siebie stworzeni, a mówiłem ci już, że znalezie-