Strona:PL Sue - Czarny miesiąc.djvu/14

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

(Kruku morski, co trzymasz w dziobie?
Pewno głowę rycerza, abym mu ślepia
Wydarł, jak niegdyś on wydarł tobie,
Gdy cię pochwycił na wybrzeżu...

— Sterniku... djabelski sterniku!... Czy mię do piekła prowadzisz? — bełkotał Ewin, czując, że szaleństwo Mor-Nadera poczyna go opanowywać. — Gotów jestem umrzeć, czegóż ci jeszcze potrzeba?...
— No, co... czy oszust ze mnie... czym kogo zawiódł?... — mówi starzec, schylając pokrwawione czoło nad swą ofiarą, rozciągniętą nadal na dnie kołysającego się słabiej już czółna.
— Litości, litości... nie jesteś oszustem, bynajmniej nie jesteś!... Nim jednak zginę, ty, co wiesz wszystko, popisz się przede mną całą swą djabelską nauką — powiedz mi coto za tajemniczy portret... ta postać z czarnemi oczyma i bladem czołem, którą ujrzałem, jak widziadło i której wspomnienie ściga mnie bezustannie, jak wyrzut sumienia?
— To kwiatek czarnego miesiąca... jest to grobowy kwiatek... więcej nie dowiesz się... przed czasem... — odpowiedział sternik.
Wtem nowa fala runęła na czółno. Ewin, zalany wodą, przywalony do dna, stracił wszelką możność ruchów; łódź znowu była bliska zatonięcia.
Wtem głośniej jeszcze zabrzmiał znowu dziwaczny, ponury śpiew Mor-Nadera:

Na te louarnne tarar di — mé,
Petru c‘ hoavi gan — ou a mé?
He galon a c‘ choavi gan — i?
Oa — Ken d‘ gwiv vel ma hani...
Na te lavav d‘i — me tousek
Petru rez aré korn hereck?
Me a zo ana‘ nem laket
C’hontoz he ene da zonet...