Strona:PL Sue - Czarny miesiąc.djvu/130

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

— Trzeba być bardzo bogatym — powiadał też — aby się zrujnować z chwałą. — Takie zrujnowanie się uważał poprostu za coś chwalebnego i zasługującego na cześć powszechną.
Przecież koszta sztucznych ogni, z których po kwadransie tylko dym i popiół pozostaje, przewyższają koszta opalenia dużego mieszkania w przeciągu półrocza, ale czem-że jest najwspanialszy ogień w najwspanialszym kominku w porównaniu z temi gorejącemi słupami, wznoszącemu się w obłoki, błyszczącemi złotem i purpurą, w porównaniu z temi kaskadami światła, które rozjaśniają niebo i ziemię, z temi snopami szafirów, rubinów i szmaragdów, zaćmiewających księżyc i gwiazdy!
— Gdyby ludzie byli naprawdę moralni i logiczni, czciliby rozrzutność i palili jej kadzidła, zachwycaliby się nią, jako dostarczycielką wspaniałych widowisk dla tłumów.
Zato w największej pogardzie miał tych, co się popisują zbytkiem fałszywym, głupim i skąpym, tych, co usiłują imponować tem, że mają parę lichych szkap, zamiast jednego doskonałego rumaka, dają na obiad sześć marnych dań, zamiast trzech, ale najwyszukańszych, w karty przegrywają po pięć luidorów zamiast po dziesięć i mają na skąpem utrzymaniu jakąś wydrę — markiz nazywał ich szczurami, obgryzującemi ser, twierdząc że hańbę przynoszą zbytkowi i rozrzutności, podobnie, jak politykujący kupcy i podręczni adwokaci z izby deputowanych kompromitują dowcip francuski.
Markiz nie poprzestawał na głoszeniu krucjaty prawdziwego przepychu, lecz, na dowód, że jest szczerym i fanatycznym apostołem, sam pierwszy zaciągnął się pod sztandar swej wzniosłej idei. Mimo, że już nieźle nadszarpnął swój kolosalny majątek, mało domów w Paryżu mogło się równać z jego pałacykiem; kuchnia była tam zawsze wyborowa, muzyka pierwszorzędna, elegancją w umeblowaniu dorównywał w tym pałacu książętom z do-