Strona:PL Sue - Awanturnik.djvu/83

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

ta dziewczyna zdaje sobie sprawę z rozgrywającej się komedji.
— Acha — dodał — wyszukaj też jaki kosz... ale taki, żeby w nim można było ulokować i szpadę.
To mówiąc, podniósł ze stołu szpadę na pendancie, odebraną kapitanowi Ouragan.
— W tej chwili wielmożny panie.
— Potem odbierz od tej starej mulatki, która mnie wczoraj przyjęła, moje rzeczy: szpadę, kaftan, czerwone pończochy i szary kapelusz — wszystko to leży zapewne w pokoju, w którym się przebierałem. Wszystko to, prócz szpady, którą tu przyniesiesz, zapakujesz do tego kosza i oddasz moim żołnierzom.
Miretta skłoniła silę i wyszła.
Może to dzieciństwo — pomyślał gaskończyk — ale zależy mi rzeczywiście na tych starych łachach... Choćbym żył odtąd w większym dostatku, chętnie przebiorę się w nie czasem, żeby sobie przypomnieć te awantury na Czarciem Wzgórzu... Ach, otóż i księżna!...
Istotnie, weszła Angelika ze szkatułką w ręku.
— Przez całe trzy lata stale byliśmy gotowi do ucieczki i dlatego stale trzymaliśmy te klejnoty pod ręką — rzekła. — Ach, ale pan musi uważać mnie za wyjątkowo tchórzliwą i podłą... tak bez skrupułów przyjęłam pańską zdumiewającą ofiarę... No, ale pan jest wyrozumiały... i chyba osądzi mnie wyrozumiałe... Wszak chodzi mi o uratowanie człowieka, droższego mi nad życie!...
— Ani słowa więcej o tem, zaklinam panią!... — zawołał de Gronstillac. — Oto szpada pani małżonka, oto jakaś mała miniatura, jakaś relilkwja zapewne... trzeba tego pilnować.
— Nie widziałam równie wielkodusznego człowieka! — zawołała Angelika.
De Cronstillac nic nie odpowiedział... odwrócił się na chwilę, aby księżna nie spostrzegła łez, spływających mu