Strona:PL Sue - Awanturnik.djvu/56

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

jeżdżam. Proszę tylko o jedno, o przewodnika: to jedyna rzecz, którą od pani przyjmę... Szczerze pani powiem, że ten, jak pani go teraz nazywa, żart, zranił mnie głęboko.
Odpowiedź ta wzruszyła młodą kobietę, zaczęła żałować swych lekkomyślnych słów.
— Jestem panu winna pewne zadośćuczynienie — przemówiła. — Wybacz pan, że cię na chwilę opuszczę, poczekaj na mnie koło tego basenu. Boże... na samą myśl, żem złudziła pana, że możesz zostać moim małżonkiem... ach! A zatem: czekaj pan tutaj, a ja zaraz przyjdę.
Po tych słowach doprowadziła go do wielkiego basenu marmurowego, sama zaś odeszła ku domowi.
Gaskończyk był oczarowany do reszty; teraz już naprawdę kochał Sinobrodą, wciąż jednak nie mógł dojść do żadnego wniosku, co się z nim właściwie dzieje i jak się ta niesamowita awantura skończy.
Rozmyślał długo, aż jego rozmyślania przerwano nagle i brutalnie.
Pułkownik Ruttler widział ze swej kryjówki w krzakach przechadzkę de Cronstilac‘a z Sinobrodą; wśród strzępów rozmowy usłyszał też frazes „mój małżonek“; upewnił się tedy, że Angelika przechadza się z mężem. Jak tylko pani domu się oddaliła, Anglik wysunął się ostrożnie z krzaków, rzucił się znienacka na gaskończyka. zarzucił mu na głowę przygotowany zawczasu worek, obalił go na ziemię i, po krótkiej walce, skrępowawszy mu ręce, przyłożył mu sztylet do gardła i wyszeptał zdławionym głosem:
— Mylordzie, książę!... Jeżeli się ruszysz, lub krzykniesz — śmierć!... W imieniu króla Anglji i Irlandji, Wilhelma III, aresztuję cię, jako oskarżonego o zdradę stanu!
Po chwili pułkownik pochylił się nad swym więźniem i szepnął po angielsku:
— Mylordzie, mogę zwolnić cię z więzów, lecz strzeż się wzywać pomocy!