Strona:PL Sue - Artur.djvu/637

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

zagranicznych gabinetów, mogą śmiało rachować na mój wpływ, aby być pewnym że się z tobą niezadługo połączę.
»Bez wątpienia, położenie nasze jest takie, że ani ty, ani ja, niepotrzebujemy tych urzędów aby się znaleść znowu, i daléj prowadzić stosunki które nas tak bardzo uszczęśliwiają; lecz powiedziałem ci, przedewszystkiém musimy walczyć przeciwko naszemu śmiertelnemu nieprzyjacielowi... Bezczynności; walczyć sposobem wielkim, wzniosłym, we wszystkiém godnym naszego rozumu. A przyjacielu, kiedyż będziemy mieli szlachetniejszą ambicyą?... zajmować się losem naszych dwóch krajów! widzieć naszą przyjaźń służącą za węzeł ich interesom, łączącą ich, jednoczącą niejako... jak połączyła i w jedno zlała nasze serca!
»I niemów mi że to marzenie, urojenie... Ludzie z miernym talentem doszli do kresu który ci proponuję. Zresztą, chociażby powodzenie podróży było niepewném, droga nie jestże cudowną? Jakże płodnemi staną się dla przyszłości nasze usiłowania, przypuszczając nawet żeby były szalonemi?
»Daléj, daléj, Arturze, nabierz odwagi; użyj dumnie, szczytnie darów któremi los cię obsypał, a nadewszystko; przyjacielu, unikaj téj