Strona:PL Sue - Artur.djvu/450

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Myśli te, od których, niestety! oddawna się odzwyczaiłem, zasmuciły mnie; zwierzyłem się jéj wszystkiego: powiedziałem o mojém zapomnieniu, o mojéj niewdzięczności, i obojętności występnéj względem pamięci o nim...
Wtedy Małgorzata nie mogła się wstrzymać aby się nie zalać łzami, i rzekła: — Wierzymy jednak w wiekuiste trwanie innych uczuć... kiedy śmiemy im się oddawać...
Tak głęboko, tak zupełnie byłem szczęśliwy, iż ją zwolna uspokoiłem. Smutek jéj rozproszył się po części, i niezdołam wyrazić z jak powabną, macierzyńską prawie czułością mówiła mi o przyszłości, o moich zamiarach, o niecierpliwości, jaką pała, abym co prędzéj porzucił życie próżniacze, które dotąd prowadziłem, a które już było dla mnie powodem tylu zmartwień.
Odpowiedziałem jéj, że w tej chwili wyrzuty jéj niebyły ugruntowane, i że nienależy oskarżać mnie abym był nieszczęśliwy i niezajęły? gdyż przepędzając moje życie na uwielbianie jéj byłem najszczęśliwszym i najrozkoszniej zajętym ze wszystkich ludzi.
A gdym dodawał tysiąc jeszcze innych niedorzeczności, Mołgorzata, biorąc mnie za rękę, rzekła, z niewysłowionym wyrazem dobroci, miłości i tkliwego wyrzutu, wlepiając we mnie