Strona:PL Sue - Artur.djvu/407

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

nie ludzkiém obejściu się, niemogłem wierzyć żem wzbudził w pani de Pënâfiel ten pociąg, który się zdawał przynęcać ją do mnie, i starałem się wytłumaczyć sobie jéj pozorną ufność, przypisując jéj najnędzniejsze tajemne zamiary.
Wówczas gniew mój powracał bardziéj nienawiścią zaostrzony, i znowu przyklaskiwałem mojemu zuchwalstwu.
Wśród tych niepewności, wśród tych obaw, odebrałem następujący bilet od pani de Pënâfiel.
Czekam Pana... przybywaj... potrzeba koniecznie... przybywaj natychmiast...

M...

Była dziewiąta godzina, pobiegłem natychmiast do niéj, odchodząc prawie od zmysłów z radości żądała mnie widzieć, mogłem więc najzupełniejszą mieć nadzieję.