Strona:PL Sue - Artur.djvu/310

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

stkie razem? Potém nakoniec, aby stale usidlić tłum w około siebie, niepotrzebaż przenieść jednego nad drugiego, aby wszyscy bardziéj się ubiegali... w nadziei, że znowu kiedyś ukażą się przeniesieni nad innych?...
Lecz trzeba słyszeć wybranego, ostatniego z pomiędzy wybranych, wybranego dzisiejszego dnia, dzisiejszego wieczora, ostatniego co z nią walcował, co z nią tańczył kozaka, nagrodę, onego współ-ubiegania się zachwycającego i boskiego, w którém kwiaty odnosiły zwycięztwo nad kwiatami, wdzięki nad wdziękami, wybranego, ubranego pogardnie w frak czarny, trzeba go słyszeć jak pawiąc się przy kolacyi, opowiada, napakowawszy sobie usta potrawami, innym wybranym, którzy mu to z naddatkiem zapłacą, wszystkie podniecające zaczepki, które mu czyniono, kłopot rzucenia chustki, pomiędzy ten tłum niespokojnych i nadskakujących piękności, wesołą jego pogardę wszystkich zazdrości jakie obudzą. Słuchając też tych tajemniczych, a nadewszystko prawdo-szczerych powierzeń, pytamy nieraz sami siebie o czém takiém mówią, i gdzie się znajdujemy; zaczynamy podziwiać z większym zapałem szczytne wyrzeczenie się kobiét, które ciałem i duszą poświęcają się modzie; téj niegrzecznéj i okrutnéj bogini, której mężczyźni są kapłanami, a