Strona:PL Sue - Żyd wieczny tułacz.djvu/809

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

abym szedł o kilka kroków za niemi, nigdy ich z oka nie spuszczając, tak właśnie, jakby to uczynił Ponury, który lepszym ode mnie okazał się ich stróżem... Skoro przybędzie marszałek... a to lada dzień nastąpi, wtedy stróż się usunie...
— Tak! — potakiwał Rodin — Bóg by dał, żaby przybył jak najprędzej, gdyż wypadnie mu pociągnąć księdza d‘Aigrigny do ciężkiej odpowiedzialności za prześladowanie jego córek, pomimo, że marszałek jeszcze nie wie o wszystkiem....
— I nie żałujesz pan tego renegata? — zapytał Dagobert.
— Nie żałuję podłych, ani zdrajców — odpowiedział Rodin. — Niech tylko pan marszałek raczy mnie posłuchać, niech ja mu wszystko opowiem, a wtedy zbuduje się postępowaniem księdza d‘Aigrigny. Dowie się, że najlepsi przyjaciele jego, jak również i on sam, są przedmiotem nienawiści tego niebezpiecznego człowieka.
— Jakto? — zapytał Dagobert.
— Ależ pan sam — odparł Rodin — możesz posłużyć za dowód tego, co mówię.
— Ja!?
— Czy pan sądzisz, że to przez zwykły wypadek zaszły sceny w oberży pod Białym Sokołem, niedaleko Lipska?
— Skąd pan wiesz o tej scenie?
— Gdzie pan przyjąłeś wyzwanie Moroka — opowiadał dalej Rodin, nie zważając na zapytanie żołnierza — i wpadłeś pan w zasadzkę... gdzie odrzuciłeś potem wyzwanie i wtedy przytrzymano pana, jako nie mającego legitymacyjnych papierów, których w rzeczy samej nie miałeś, potem uwięziono pana jako włóczęgę, z temi biednemi sierotami... Czy wiesz pan, co miały na celu wszystkie te gwałty, na panu dokonane?.. Oto, aby ci przeszkodzić w przybyciu tutaj na dzień 13 lutego.
— Im dłużej pana słucham — odezwała się Adrjanna — tem bardziej przeraża mnie zuchwałość księdza d‘Ai-