Strona:PL Sue - Żyd wieczny tułacz.djvu/776

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

Adrjanna ze zdziwieniem spojrzała na jezuitę i rzekła:
— Nie wiem; co pan masz na myśli?
— Czy wiadome są pani rzeczywiste powody, dla jakich tu zostałaś zamkniętą?...
Odpowiedziała z boleścią:
— Jestem przekonana, że pobudką dla księżny Saint-Dizier do takiego ze mną postąpienia jest nienawiść, jaką dla mnie odczuwa.
— Tak... nienawiść, lecz przedewszystkiem chęć pozbawienia pani ogromnego majątku...
— Mnie... a to jakim sposobem?
— Więc pani nic nie wiesz, ile zależało na tem, abyś się znajdowała dnia 13 lutego przy ulicy Świętego Franciszka dla odziedziczenia spadku?
— O tak, pojmuję teraz zupełnie! — zawołała Adrjanna — do nieprzejednanej ku mnie nienawiści mej stryjenki przyłączyła się, jak widzę, chciwość... Córki marszałka Simon tak samo, jak ja, zostały zamknięte...
— A jednakże — zawołał Rodin — nietylko pani i panny Simon byłyście ofiarami spisku...
— I któż jeszcze, prócz nas?
— Pewien młody Indjanin...
— Książę Dżalma? — zawołała żywo Adrjanna.
— O mało co nie został otruty narkotykiem... z tego samego powodu...
— Wielki Boże! — zawołała młoda dziewica, składając ręce z przerażeniem. — To okropność!... on.. on.. ten młody książę, który, jak mówią, ma być tak szlachetny, tak wspaniałomyślny. Ależ ja posłałam do zamku Cardoville...
— Człowieka, któremuś pani zaufała, który miał sprowadzić księcia do Paryża: wiem o tem, moja droga pani; lecz człowiek ten został podstępnie oddalony, a młody Indjanin dostał się w ręce nieprzyjaciół.