Strona:PL Sue - Żyd wieczny tułacz.djvu/668

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

przeszłem życiem... Wtedy to dziwne przedstawiały się mej myśli wątpliwości. Pytałem się sam siebie, jakiem prawem, w jakim celu tak długo we mnie tłumiono, niweczono używanie własnej woli, własnego rozumu, kiedy sam Bóg obdarzył mnie tą wolą, tym rozumem; lecz pomyślałem sobie... że może cele tego dzieła wielkiego, pięknego i świętego, do którego przyczynić się miałem, zostaną mi kiedyś odkryte i nagrodzą mnie za moje posłuszeństwo i moje wyparcie się samego siebie...
W tej chwili wszedł Rodin.
Ksiądz d‘Aigrigny zapytał go znaczącem spojrzeniem; Rodin zbliżył się i rzekł mu pocichu, tak iż Gabrjel nie mógł słyszeć:
— Nic ważnego; doniesiono mi tylko, że ojciec marszałka Simon przybył do fabryki pana Hardy.
Rodin zajął poprzednie stanowisko przy kominku.
— Mów dalej, mój synu... chciałbym prędzej wiedzieć, na czem skończyć zamierzasz? — rzekł d‘Aigrigny.
— Powiem ci to niebawem, mój ojcze... Przybyłem do Charlestown‘u... Przełożony naszego instytutu w tem mieście, któremu objawiłem powątpiewania moje o towarzystwie, oświadczył się, z gotowością oświecenia mnie; z przerażającą otwartością odkrył mi cel, do którego uporczywie dążyli naczelnicy, od początku zawiązania zakonu... Przeląkłem się... Czytałem kazuistów... Och! wtedy-to, mój ojcze, było to nowe, straszne dla mnie odkrycie, gdy na każdej karcie tych ksiąg, pisanych przez jezuitów, czytałem usprawiedliwienie, uniewinnienie kradzieży, potworzy, gwałtu, cudzołóstwa, krzywoprzysięstwa i t. p. Kiedym wspomniał, że ja, kapłan Boga miłosierdzia, sprawiedliwości, przebaczenia i miłości, należałem do towarzystwa, którego naczelnicy wyznawali takie zasady i chełpili się niemi, przysiągłem Bogu, że zerwę na zawsze łączące mnie z niem dotąd związki!..
Na te słowa Gabrjela, ksiądz d‘Aigrigny i Rodin spoj-