Strona:PL Sue - Żyd wieczny tułacz.djvu/540

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

to więc byłoby podwójnie korzystnem, moja matko... gdyż oddałoby wielki majątek w ręce przychylnego nam człowieka, który użyłby go jak należy... suma około stu tysięcy franków rocznego dochodu, w trójnasób polepszyłaby położenie naszego gorliwego obrońcy. Będziemy nareszcie mieli organ naszej sprawy, i nie będziemy już zmuszeni poruszać naszej obrony takim ludziom, jak ten Dumoulin.
— Z tem wszystkiem w jego pismach wiele jest zapału i nauki. Widać, że to człowiek cnotliwy, którego oburza bezbożność naszego czasu.
— Niestety! moja matko, gdybyś wiedziała, jaki to jest człowiek z tego Dumoulin‘a„,, ale nie chcę obrażać twych uszów.... Tyle ci tylko powiem, że tacy obrońcy zaszkodzić mogą najświętszej sprawie... Bądź zdrowa, kochana matko, do widzenia... a nadewszystko podwój ostrożność tej nocy...
— Bądź spokojna, moja córko... Ach!... zapomniałam... Floryna prosiła mnie, abym od ciebie żądała dla niej jednej łaski: to jest żebyś ją przyjęła do usług...
— Moja kochana matko, skoro tylko zajmujesz się Floryną... to już dosyć dla mnie, wezmę ją do siebie... a zresztą będzie mi ona użyteczną.
— Stokrotnie dziękuję ci, moja córko, za twoją dobroć; spodziewam się, że się wkrótce zobaczymy... Pojutrze będziemy mieli długą naradę z Jego Wysoką Przewielebnością, nie zapomnijże o tem...
— Nie, moja matko, przybędę niezawodnie.. ale pamiętaj, matko, podwoić ostrożność tej nocy, aby nie dopuścić wielkiego zgorszenia ze strony tego przeklętego żołnierza...
Z uszanowaniem pocałowawszy przełożonę w rękę, księżna oddaliła się z gabinetu wielkiemi drzwiami.
W kilka minut później weszła bocznemi drzwiami do przełożonej Floryna.
Przełożona siedziała, Floryna zbliżyła się do niej z bojaźliwą nieśmiałością.