Strona:PL Sue - Żyd wieczny tułacz.djvu/394

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

ny... Lecz, przyznać trzeba, rozumny jest i biegły w naukach, co go czyni częstokroć bardzo użytecznym dla nas...
— Otóż, choć pani Sainte-Colombe ma lat blisko sześćdziesiąt... zdaje się, że Dumoulin ma zamiar ożenić się z nią, aby posiąść jej znaczny majątek... Sądzę, że dobrze pani uczynisz, gdy przestrzeżesz Rodina, aby się starał pozbyć skrytych zabiegów tego szaleńca... Racz mi wybaczyć, księżno, że się tak rozwodzę nad tą nędzotą... ale, wracając do klasztoru Marji, o którym dopiero co miałem zaszczyt wspomnieć pani — dodał doktór — czy dawno pani tam była? Księżna spojrzała na margrabiego bystrem okiem i odpowiedziała:
— Tak... blisko tydzień temu...
— Dostrzegła tam pani zapewne wiele zmian; mur, który przedzielał go od mego domu zdrowia, został zrzucony, bo wybuduję nowy korpus i kaplicę... gdyż dawna była za szczupła. Zresztą winienem powiedzieć na pochwalę panny Adrjanny — dodał doktór z osobliwym uśmiechem — obiecała mi do tej kaplicy kopję obrazu Rafaela.
— Doprawdy... to bardzo stosownie — rzekła księżna — ale zaraz będzie południe, a pan Tripeaud nie przybywa.
— Jest on podopiekunem panny Cardoville i rządził jej majątkiem jako dawny pełnomocnik interesów hrabiego-księcia — rzekł margrabia widocznie niespokojny — a jego obecność niezbędnie nam jest potrzebna; życzyćby należało, aby tu przybył wpierw, nim panna Adrjanna, której tylko co nie widać...
— Szkoda, że jego portret nie może go tu zastąpić — rzekł doktór, złośliwie uśmiechając się i dobywając z kieszeni małą broszurkę.
— Cóż to jest, doktorze? — zapytała księżna.
— To bezimienny paszkwil, jakie od czasu do czasu