Strona:PL Sue - Żyd wieczny tułacz.djvu/383

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

— To za wiele!
— To za mało, gdy się zważy, że skoro tylko staniemy w tym kraju, prędko odzyskamy tę sumę, która zresztą wynosi ledwie ósmą część tego, co może nam przynieść pomyślnie zakończona sprawa medaljonów.
— Tak... blisko czterdzieści miljonów... — zauważyła księżna zamyślona.
— A przytem, żądane przez Orbano pięć miljonów będą tylko zaliczeniem... które wróci do nas w dobrowolnych ofiarach, wskutek wzrostu wpływu, jaki nam nada wychowanie dzieci, przez nie bowiem pozyskamy sobie rodziców.
— Mniejsza o to, Fryderyku, — rzekła księżna — zbliża się, jak mówisz, błogi dzień trzynastego lutego... przy pomocy blisko czterdziestu miljonów, które możemy posiąść, gdy się dobrze powiedzie sprawa medaljonów... można będzie z pewnością przedsięwziąć wielkie dzieła... w tych czasach, kiedy się wszystko sprzedaje i kupuje.
— A potem — mówił d’Aigrigny zamyślony — prześladowanie nas we Francji ma nadzwyczaj szkodliwy wpływ i na inne państwa... W Austrji i w Holandji zaledwie się trzymamy... pomoc i środki zakonu coraz bardziej zmniejszają się. Jest to chwila przesilenia; ale przedłużyć się może. Dlatego, dzięki niezmiernej pomocy... ze sprawy medaljonów będziemy nietylko mogli stawić czoło wszelkim wypadkom, ale nadto osiedlić się potężnie; a przy pomocy usług księcia Orbano, które przyjmujemy... z tego niezdobytego centrum wzrastać i szerzyć się będziemy bez końca... Ach! 13 lutego! — dodał d’Aigrigny po chwili milczenia, kiwając głową — 13 lutego może być dla naszej potęgi epoką tak sławną, jak konsyljum, które, że tak powiem, dało nam nowe życie.
— Dlatego też nie trzeba szczędzić niczego — rzekła księżna — byle się tylko udało... z sześciu osób, których