Strona:PL Sue - Żyd wieczny tułacz.djvu/205

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

Na to okrutne wspomnienie zachmurzyło się oblicze Dżalmy. Zadrżał, gorzki uśmiech osiadł na jego ustach.
Faryngea mówił dalej:
— Ojciec twój był sprawiedliwy i prawy... kochany przez swych poddanych... nazywano go ojcem wspaniałego, i godzien był tego nazwiska... Czy pozostawisz śmierć jego nie pomszczoną? czyż tłocząca twe serce nienawiść pozostać ma bezowocną?
— Ojciec mój poległ z bronią w ręku... ja pomściłem jego śmierć na Anglikach, których zabijałem na wojnie... Ten, co mi zastąpił ojca... i który również krew za niego przelał, powiedział mi, a powiedział prawdę, że byłoby teraz nierozsądkiem chcieć walczyć przeciwko Anglikom dla odzyskania swego kraju. Kiedy mi przywrócili wolność, przysiągłem, że nigdy noga moja nie postanie w Indjach... i dotrzymuję danego słowa...
— Ci, co zabrali ci wszystko... ci, co cię trzymali w niewoli, ci, co zabili twego ojca... są ludzie... znajdą się wreszcie ludzie, na których będziesz mógł zemścić się...
— Pamiętaj, że sam jesteś człowiekiem...
— Ja i ci, co do mnie są podobni... jesteśmy więcej, niż ludzie... Zresztą jesteśmy w rodzie ludzkim tem, czem są odważni łowcy dzikich zwierząt.
— Mowa twoja coraz jest ciemniejsza... ja nie mam w sercu nienawiści... kiedy nieprzyjaciel godny jest mnie... Walczę z nim; jeżeli tchórz... pogardzam nim... Tak więc nie nienawidzę ani mężnych ani tchórzów.
— Zdrada! — krzyknął nagle Murzyn, żywym ruchem wskazując drrwi, od których Dżalma i Faryngea, zajęci rozmową, powoli się oddalili i w tej chwili znajdowali się w kącie budy.
Szybki jak błyskawica Faryngea wydobył puginał, podskoczył jak tygrys i, jeden krok zrobiwszy, już był za drzwiami.
Widząc szereg żołnierzy, zbliżających się dla osaczenia