Strona:PL Sue - Żyd wieczny tułacz.djvu/171

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

mi stał namiot; w obawie, ażeby pierwszy odgłos grzmotu nie obudził Indjanina, dusiciel pośpieszył z wykonaniem postanowienia.
Dżalma, leżąc nawznak, od głowy aż do pasa obnażony, miał głowę schyloną na prawe ramię. Dusiciel, siedząc przy jego lewym boku, powoli przestawał go wachlować; potem z nadzwyczajną zręcznością uchylił muślinowy szeroki rękaw u lewej ręki aż po łokieć:
Z kieszeni szerokich spodni wydobył pudełeczko, wyjął z niego bardzo cienką i nadzwyczaj szpiczastą igiełkę, ukłół głęboko raz, drugi i trzeci mały kawałek żółtawego korzenia, również znajdującego się w pudełku.
Za każdem ukłóciem wydobywał się z korzenia białawy, klejowaty sok; gdy igła dosyć już namoczyła się w tym soku, dusiciel schylił się i zwolna chuchał na wierzchnią stronę ramienia Dżalmy, aby sprawić w tem miejscu nowe wrażenie chłodu, jednocześnie zaś napuszczonym końcem igły, leciuchno pisał na skórze śpiącego młodzieńca kilka tajemniczych, symbolicznych znaków.
Wykonał to tak lekko i zręcznie, koniec igły był tak delikatny, tak ostry, iż Dżalma nie uczuł zranienia, które z początku okazało się tylko w postaci delikatnych blado różowych kresek na skórze, grubości ledwie włosa ludzkiego; ale ów sok, którym igła była napuszczona, był tak zjadliwy, chociaż wolno działający, iż, wsiąkając zwolna pod skórę w przeciągu jednej doby, pozostawić miał na niej czerwono-fioletowy, bardzo wyraźny napis, którego zrazu prawie nie można było dojrzeć.
Dusiciel, wddząc, że zamiar udał mu się zupełnie, z radością uśmiechał się, owym niemym złośliwym uśmiechem, który już raz odsłonił jego spiczaste czarno-połyskujące zęby...
Potem, oddalając się na klęczkach od maty, wypełzł z namiotu otworem, którym się był do niego dostał,