Strona:PL Sue - Żyd wieczny tułacz.djvu/166

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

szyi, a jednocześnie kula, znajdująca się na niej, gwałtownie uderzyła go w głowę.
Napad Dusiciela był tak nagły, tak niespodziany, iż sługa Dżalmy nie zdążył ani krzyknąć ani nawet jęknąć.
Zachwiał się na nogach...
Dusiciel szarpnął linką, ciągnąc jej koniec trzymany w ręku...
Śniada twarz Indjanina zczerniała, jak ciemny karmazyn, upadł na kolana, machając rękami.
Dusiciel przewrócił go... zacisnął linkę około szyi tak gwałtownie, iż krew wytrysła przez skórę... ofiara drgnęła jeszcze kilka razy konwulsyjnie, a potem... już ani znaku życia...
Podczas tej krótkiej, ale okropnej walki ze śmiercią, morderca, klęcząc przed swoją ofiarą chciwie czychał na najmniejsze jej drgnienia, wlepił w nią nieruchome, iskrzące się oczy, i zdawało się, że pogrążył się w upojeniu okrutnej rozkoszy... nozdrza jego rozdęły się, żyły na skroniach i szyi nabrzmiały, i tenże sam straszny uśmiech, który szpecił jego twarz, kiedy spostrzegł, że Dżalma śpi, odsłonił znowu czarne, ostre zęby, któremi, skutkiem nerwowego drgania, zgrzytał...
Lecz wkrótce złożył ręce na wzdymających się mocno piersiach, spuścił głowę i zcicha wyrzekł kilka słów tajemniczych, podobnych do wzywania bóstwa lub modlitwy...
A potem oddał się znowu dzikiemu wpatrywaniu w trupa...
Krwawy, zwierzęcy wzrok tego człowieka okropniejszym był od wzroku hyjeny albo tygrysa, kiedy, gotując się do rozszarpania swej zdobyczy, usiadłszy przy niej, z rozkoszą spogląda na ofiarę... Lecz, przypomniawszy sobie, iż rzecz jeszcze nie załatwiona, z żalem oderwał się od lubego widowiska, a odjąwszy stryczek i opasawszy się nim, odciągnął ostrożnie trupa z drogi i schował go w zaroślach.