Strona:PL Sue - Żyd wieczny tułacz.djvu/149

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

— Będziesz odbierał rozkazy od pana Duplessis, z nim będziesz pracował. Jemu oddasz notę, tyczącą się medaljonów, a on wie, komu ją oddać; odpiszesz do Batawji, do Lipska i do Charlewstown w wiadomy ci sposób. Nie pozwalać wszelkiemi sposobami, ażeby córki generała Simon opuściły Lipsk. Przyśpieszyć przybycie Gabrjela do Paryża, a w razie gdyby Dżalma przybyć miał do Jawy, napisać do pana Josuego, że liczy się na jego gorliwość i że go tam powinien zatrzymać.
Obojętność tego człowieka w chwili, kiedy konająca matka, którą kochał, nadaremnie wzywała go do siebie, była niepojęta.
Wydawszy polecenie sekretarzowi, wrócił do swego mieszkania.
Rodin zajął się korespondencjami i napisał je tajemniczemi cyframi.
Po trzech kwadransach dał się słyszeć dzwonek koni pocztowych.
Stary sługa wszedł, zapukawszy wprzód do drzwi.
— Już zaprzężono, — rzekł.
Rodin dał znak skinieniem głowy, sługa wyszedł.
Sekretarz sam poszedł zapukać do drzwi pokoju swego zwierzchnika.
Ten wyszedł z listem w ręku.
— Do mojej matki... — rzekł do Rodina, — wyślesz natychmiast gońca...
— Niech-że trzy listy do Lipska, Batawji i Charlestown odejdą dziś nawet, zwykłą drogą, bo to rzecz największej wagi. Wiesz o tem.
Takie były ostatnie słowa tego człowieka...
Wykonując z uległością nielitościwe rozkazy, odjechał bez widzenia umierającej matki.
Rodin z uszanowaniem przeprowadził go do powozu.
— Jaką drogą jechać? zapytał pocztyljon.