Strona:PL Sue - Żyd wieczny tułacz.djvu/1017

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

napół zasłonięte czerwonemi firankami. A lubo jeszcze nie była noc, część sali najdalsza od okien tonęła już w mroku — dwóch garsonów wniosło ogromny kocioł na żelaznym drągu.
— Teraz — rzekł Leży nago do Moroka drwiącym tonem — zanim się poncz przepali... najprzód do naszego pojedynku; galerja osądzi.
Potem, pokazując swemu przeciwnikowi dwie butelki, które przyniósł garson, Jakób dodał:
— Wybieraj broń.
— Wybieraj ty — odpowiedział Morok.
— A więc dobrze!... oto twoja butelka i szklanka...
Nini-Moulin osądzi strzały.
— Szranki są otwarte! — zawołał zacny pisarz.
— Dalejże więc: cel... pal!... — krzyczał Nini-Moulin, klaszcząc w ręce.
Dwaj pijacy wypili każdy jednym tchem po pełnej szklance wódki.
Morok nawet nie zmarszczył się; na jego marmurowej twarzy nie widać było najmniejszej zmiany; pewną ręką postawił szklankę na stole.
Jakób zaś, chcąc postawić swoją szklankę, nie mógł ukryć lekkiego, konwulsyjnego drżenia, z przyczyny wewnętrznych boleści.
— O! to mi dopiero pić walecznie, co się nazywa!, krzyczał Nini-Moulin — wychylić duszkiem kwaterkę wódki! to dopiero triumf!... nikt z nas nie dokazałby tej sztuki... a jeżeli mi uwierzycie, godni rycerze, już zaprzestaniecie na tem.
— Komenderuj tylko ognia... — odrzekł nieustraszony Leżynago.
Jakób pił, trzymając butelkę lewą ręką; nagle zamknął i ścisnął palce prawej ręki, przejęty mimowolnym kurczem, włosy przylgnęły mu do zimnego czoła i przez chwilę fizjognomja jego objawiła dolegliwą boleść; z tem wszystkiem nie przestawał pić; na chwilę tylko, nie odry-