Strona:PL Strindberg - Samotność.djvu/78

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

swojemi opowiadaniami o pewnych przejeżdżających damach, skierował moje myśli w kierunku, którego im nie chciałem nadać, stał się prawdziwą plagą, więc poprosiłem go, aby mnie odwiózł do domu.
Zawrócił przy skręcie bardziej zły niż zmartwiony mojem żądaniem; w tej samej chwili minęła nas dorożka, w której siedziały dwie pijane damy bardzo podejrzanej powierzchowności. Dorożkarz usiłował je wyminąć ale mu się to nie udało z powodu ścisku. Musiałem więc jechać za tem towarzystwem; gdy tłumy je zatrzymały, musiałem i ja przystanąć tak, że zdawało się, jak gdybym dążył w ich ślad, co bawiło niezmiernie tak owe damy jak i tłumy na drodze.
W ten sposób trwała moja jazda aż do samego miasta, póki nie stanąłem przed bramą swego domu, gdzie zbudziłem się niejako z przykrego snu.
— Wolę już samotność — powiedziałem w duchu i był to ostatni wieczór, w który wyszedłem tego lata. Postanowiłem ograniczyć się do własnego towarzystwa, które widocznie należało uprawiać, aby nie wpaść w złe.


Tak więc przesiaduję w domu i odpoczywam; zdaje mi się, jakobym teraz wolny już był od burzy życia, pragnę tylko być nieco starszym, abym nie odczuwał ponęt świata — zresztą sądzę, że najgorsze przeszło.