Strona:PL Strindberg - Samotność.djvu/10

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

te, powtarza się wciąż jedno i to samo, że młode pokolenie napiera groźnie, bez zwracania uwagi na starszych a najbardziej gniewało nas to, że młodzi robili te same odkrycia, któreśmy swojego czasu robili i co gorsza, obwieszczali te swoje stare nowiny, jak gdyby o nich nie śniło się nikomu innemu przedtem.
I tak, rozmawiając o wydarzeniach z czasów naszej młodości, cofaliśmy się w te chwile, po prostu przeżywaliśmy to co minęło i nagle znaleźliśmy się o dwadzieścia lat wstecz tak, że któryś z nas wyraził wątpliwość, czy w ogóle czas istnieje.
— Już Kant uczył - odezwał się pewien filozof — że czas nie jest niczem innem, jak tylko naszem pojęciem o tem, co jest.
— Widzicie, widzicie! Właśnie to samo sobie myślałem, bo ilekroć przypominam sobie drobne okoliczności z przed czterdziestu pięciu laty, staje mi wszystko w pamięci tak wyraźnie, jak gdyby się wydarzyło wczoraj; to, co przeżyłem w dzieciństwie, pamiętam równie wyraźnie jak to co mnie spotkało przed rokiem.
I jęliśmy stwierdzać, żeśmy wszyscy zawsze to samo myśleli. Siedmdziesięcioletni z pośród nas, jedyny, prawda, któregośmy uważali za starca, powiedział, że wcale nie czuje się jeszcze starym (Ożenił się świeżo raz jeszcze i miał dziecko w kołysce). Wobec tego świetnego oświadczenia, doznaliśmy wrażenia jakobyśmy byli chłopcami a ton