Strona:PL Stefan Żeromski - Wierna rzeka.djvu/183

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

sam. Stała się czujna i niezwyciężona w swem postanowieniu. W kole tych trzech osób miała się dokonać gra szczególna na wytężonych strunach uczuć. Młody książę szedł w nieświadomości do swego rzekomego czynu i dla tego czynu poświęcał miłość, wdeptywał ją bez litości w ziemię. Bezlitość jego była tak wielka, jak bezlitośnym jest los Polski. Z zaciśniętemi zębami, z uśmiechem połyskliwym na ustach patrzał na Salomeę.
Śpiewał o zachodzie słońca Pupinetti. Książę skinął ręką ku Mii, wskazując ptaszka. Było wszystko w tym jednym skinieniu. I ona je dobrze zrozumiała. Przywtórzyła skinieniu ruchem głowy. Ale w tejsamej chwili pomyślała, że trzeba będzie otworzyć klatkę i wypuścić ptaka na wolność, — bo jakże będzie znosić jego śpiew, gdy zostanie tutaj sama? Niech leci w słoneczne kraje, tam, gdzie będzie jej kochanek! Krzątała się pilnie, składając rzeczy pani Odrowążowej w mocną, skórzaną walizę. Zajęta była jakiemś urwanem uchem tej walizy, drobiazgami, bielizną, zapasami, przygotowanemi przez Szczepana na drogę. Wszystko stało się nagle. Za chwilę mógł się dać słyszeć tętent najścia wojsk, albo turkot zajeżdżającej karety, która niezwłocznie zabierze... Zabierze na wieki. Pozory były, że tylko na pewien czas... Lecz ona przecie wie dobrze, iż to na wieki. On sam zapomni w dalekich krajach. Książę pan... Tylko jeszcze Bóg mógłby wszystko wywrócić, złamać straszną wolę, potargać zamysły. On tylko jeden mógłby zesłać pomoc niewiadomą, wszechmocne zdarzenie swoje, — czyjąś śmierć...