Strona:PL Stefan Żeromski - Wierna rzeka.djvu/175

    Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
    Ta strona została uwierzytelniona.

    znajdą! Pojadę w inne miejsce, — wszędzie go znajdą! Wezmą do więzienia! Powieszą w moich oczach! albo i za oczami! Więc co? Trzeba go wywieźć za granicę.
    — Mój Boże!
    — Ale on tam nie pojedzie dobrowolnie. Trzeba mu przyobiecać, że skoro się tylko jego zdrowie polepszy, będzie mógł iść do swego oddziału. Ty mi musisz dopomódz w przekonywaniu go, żeby pojechał.
    — Ja to muszę!...
    — Bo gdzież on się tutaj wyleczy? Powiedz-że, co myślisz!
    — Tu się wyleczył.
    — Lecz czyż dłużej może tu zostać? Czy on sam zechce zostać, gdy się wyleczy.
    — Nie.
    — Tam ja go prędko postawię na nogi. A gdy mu będzie lepiej, — żeby nie poszedł do partyi, wywiozę go do Włoch.
    — Do Włoch!
    — Bo tylko tam może wyzdrowieć zupełnie. A przecie i ty chcesz, żeby wyzdrowiał, — żeby już nie szedł bić się i otrzymywać takiesame rany. Czyż nie prawdę mówię?
    — Owszem, prawdę.
    — A jeśli mówię źle, nieprawdę, to ty mi daj inną radę! Cóż mi z twojego twardego głosu.
    W duszy Salomei przewinęło się, jak boleść krwawa, dawniejsze marzenie o wędrówce z małżonkiem po dalekim, nieznanym, włoskim kraju. Wspomniała