Strona:PL Stefan Żeromski - Wiatr od morza.djvu/205

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

i camra obicia. Poznał się z kadłubem i powierzchnią okrętu, z jego życiem i siłą wewnętrzną — któż wie? — może lepiej, niż z duszą swą własną.
Teraz chciał zbudować galeonę według własnej swej myśli, według poznania jej zadań, doskonałą, przydatną do zwyciężenia północy. Chciał ją wyposażyć we wszystko, dać jej własny swój rozum, moc, wytrzymałość, niezłomność, niezniszczalność, potęgę. Dał jej w marzeniach swych kształt łabędzia. Do tego zwiastuna północy na wodach południa rysunek swego statku uczynił podobnym.
Słały się u wybrzeża Leniwki wielkie drzewa wszelakiego rodzaju, plenicami związane, moszcząc rzekę swoją wielką ruchomą podłogą. Polskie flisy przywiozły je tutaj ze wszystkich okolic niezmiernego Powiśla: Dunajcem z tatrzańskiej pustyni, Sanem z wyżyn karpackich, Bugiem z podolskiej równiny, Narwią z borów podlaskich. Leżały tu śniaty dębów, twardych, jak żelazo, z niepołomskiej wyłamane puszczy, gibkie płazy tatrzańskiego smereka, tramy buków i jodeł z Łysogór, strzały niedościgłej wyżyny modrzewia z Białowieży, maszty sosny olbrzymiej z tucholskiego boru, wielosetletnie cisy, jawory i jesiony oliwskie.
Wszystkie spłynęły do stóp Jana z Kolna, by miał z czego wielki swój korab wyciosać.
Z tej to nieprzebranej obfitości przedniego budulca wybrał, wysuszył podpalaniem, obrobił toporem przy pomocy majstrów w swojem rzemiośle, naprzód stępę dębową, bal olbrzymi, kloc celny, który miał leżeć w spodzie galeony. Na przedzie pień ów dębowy ku górze się zginał, a przemyślnemi wręby i wieńco-