Strona:PL Stefan Żeromski - Wiatr od morza.djvu/200

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

płaskowzgórza, pokryte lawą i śniegiem, — Hekla okuta w pancerz z lodu, Sneefel, rozdzierający ciemności, — słupy gorących gejzerów i król północnego oceanu, wieloryb, gejzery na wzór lądów tamecznych, wyrzucający ze siebie. Śnił mu się biały niedźwiedź, obojętny na widok dwunogiego przychodnia, zstępujący, jak lawina śniegowa z urwisk i krzesaniec, z wybrzeży czerwonych od algi na lodozwały pływające, ażeby ścigać foki i żeglować w samotności na zamkach ruchomych z przeźroczystego kryształu.
Przypominała się pamięci wierzba tameczna, pełzająca po ziemi, — brzoza, której pień kręty chowa się w mech, niczem w futro, przed mrozem i wichrem, a gałęzie wałęsają się w zimnem powietrzu, jak macki, szukające odrobiny światła i ciepła. Podczas myśliwskiej włóczęgi wśród karłowatych, brunatnych jałowców, w polach mchów i porostów, — ażeby raczej podpatrywać i podziwiać, niż ścigać i zabijać, — zapoznał się był z życiem polarnego lisa, który się karmi resztą uczt białego niedźwiedzia, — z przygodami bielaka zająca, — z żywotem renifera i wołu piżmowca. W zatokach martwego lądu trawił godziny na wypatrywaniu obyczajów muzycznego łabędzia, o białem upierzeniu i wyciągniętej szyi, erdredonów i pingwinów, gęsi i mew, pardwy, kruka i małej wodnej kurki.
Silny ten człowiek tęsknił do chwili, kiedy z wysokiego pomostu mierzyć będzie swoją własną potęgą, potęgę pokonanych wichrów, zawrotnych rozkołysań i wirów oceanu, — gdy przetrzymywać będzie mróz straszliwy i zwyciężać burze śniegowe, trwające w ciągu tygodni, a żyć w wichrach dziko ryczących, wśród,