Strona:PL Stefan Żeromski - Wiatr od morza.djvu/188

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

w lasach, zabronieniem wymiału zboża, gdzie się taniej trafi, i sprzedawania mąki. Patrzał i słuchał, jak w nicość zamienili wszelką sprawiedliwość, gdyż jeśli kto poważy się zanieść skargę do Wielkiego Mistrza na urzędnika Zakonu, to Mistrz natychmiast wymierza skarżącemu się karę pieniężną, karę więzienia lub wygnania z kraju. Patrzał na konfiskaty majątku bezdzietnych, nakładanie podatków wbrew własnym ich, chełmińskim prawom i na szerzenie bezprawia bez końca i miary.
To też brat Iwo myślą, namową, czynem i całą duszą popierał związek miast ze szlachtą. Z radością zawsze dowiadywał się o rozterkach panujących w łonie Zakonu. Śledził pilnie skutki i objawy działania związku dawnego, który za godło miał »Jaszczurkę«, ongi w okolicach Radzyna przez czterech możnych założonego rycerzy, przez Mikołaja i Jana braci z Ryńska, oraz Fryderyka i Mikołaja z Kitnowa — w imieniu wszystkich rycerzy i giermków chełmińskiej krainy. Patrzał z radością, jak ów związek tajnie rozszerzał swe wpływy, rósł na siłach w powiatach radzyńskim, chełmińskim, toruńskim, — wchłaniał w siebie ziemie inne i żywioł nienawiścią do Zakonu przejęty, — aż po latach kilkudziesięciu, jako Związek Pruski wyniknął. Nadeszła wreszcie chwila, gdy wszystko, cokolwiek się w tych ziemiach dokonywało jawnie czy skrycie, działo się wbrew Krzyżakom, z rozkazu »Ziemi, miast i powszechnej woli«.
Brat Iwo rozważał te dzieje w celi swej gdańskiej i czasu nieustannych po świecie wędrówek. Oto Zakon, — rozmyślał, — szeregiem szalbierstw tajemnych,