Strona:PL Stefan Żeromski - Wiatr od morza.djvu/187

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

w zaułkach, sieniach i po piwnicach szeptaną legendę o zamordowaniu przez komtura Henryka von Plauen burmistrza Konrada Retzkau i Arnolda Hechta na gdańskiem zamczysku, o wzgardliwem wyrzuceniu ich trupów poprzed oczy mężnej niewiasty za okopem zamkowym, — o zrabowaniu majątku ich dzieci za to, że do Stanów skargę zaniosły. Za czasów brata Iwona dokonały się i żyły w szepcie ludzkim straszliwe tajemnice więzień i lochów zakonnych. Głuchą legendą, gadką posępną, postrach i zemstę rodzącą stała się wieść o ścięciu przez elbląskiego komtura dwu szlachty bez sądu, o ścięciu bez procesu szlachcica przez komtura Tucholi, o zamorzeniu głodem innego w świeckiem więzieniu, o potajemnem ścięciu mieczem szlachcica Pruskiego przez podskarbiego w Malborgu, o zamordowaniu skrytobójczem kapłana za to, że kogoś z dostojnych pozwał do Rzymu, o utopieniu w nocy chorążego, gdy domagał się żołdu, o utopieniu przez Goswina von Aschenberg jadących do Rzymu szesnastu księży ze skargą na Zakon, o zamordowaniu przez toruńskiego komtura obywatela, by żyć w cudzołóstwie z jego żoną. W oczach brata Iwona rozwinęło się i stało aktem codziennym wiarołomstwo, zdrada, nałożnictwo i cudzołóstwo, jakich dopuszczali się Krzyżacy bezkarnie. Patrzał za dni swoich, jak żony i córki obywateli, służące i pracownice narażone były na uwiedzenie i krzywdę. Patrzał, jak ci władcy kraju pod przymusem skupują na jesieni za tanie pieniądze zboże od chłopów, a przed wiosną sprzedają je tymże kmieciom lub za granicę według ceny ogromnej. Patrzał, jak rujnują swych poddanych nadmiarem robocizny