Strona:PL Stefan Żeromski - Wiatr od morza.djvu/053

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

od drugiej. Do każdej pary przywiązywali trzecią kopię napoprzek.
Koniądz najwyższy, odmówiwszy modlitwę sekretną a spaliwszy kadzidło z wonności i jantaru, rozchylał w najpokorniejszej postawie barwiste zasłony i wyprowadzał z ciemnej sieni kontyny wielkiego czarnego rumaka, który za wyrocznię był poczytywany. Trzymając wodze uździenicy, wróż wiódł ogiera świętego do kopij, zagradzających dziedzinę.
Jeżeli koń przeskakując przez kopie poprzeczne, podejmował najprzód prawą, a potem lewą nogę, poczytywano to za szczęśliwą oznakę i wróżono radośnie o pomyślności wyprawy.
Jeżeli choć raz jeden lewą nogę najprzód wyrzucił, odrzucono sam nawet zamiar przedsięwzięcia. Porównanie orzeczeń losów, zakopanych w ziemi, z zapowiedzią, wysnutą z kroków wieszczego rumaka dawało ostateczną wyrocznię. Tłum ojczyców nisko nachylony, przypadający do ziemi, ażeby przed osądem bóstwa czołem uderzać, odchodził z otuchą, lub w głębokiej rozterce. Gdy wyrok boga wróżył wyprawę szczęśliwą, drużyny plemienne, pilnujące każda swojej chorągwi, godeł i znaków, wynosiły z bożnicy insignia i powierzały je wojskom na wyprawę idącym.
Ileż to razy w ciągu stuleci przed wielkiemi wojnami święty koń najprzód prawą nogą wyrzucał!
Ileż to razy wielka rzeka słowiańska, Łaba, zakrwawiła się od zwycięstw Obodrytów w zapamiętałych bitwach z nienawistnymi Saxami!
Ileż to razy plemię chrobrych Wagrów w walkach z Danami, Normanami, Jutami na lądzie, na lo-