Strona:PL Stefan Żeromski - Walka z szatanem 03 - Charitas.djvu/412

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

nacye z Moskalami, które nic nie mówią o jego przekonaniach politycznych, — dlaczego usiłował gromadzić szybko pieniądze. Kapitan Śnica miał nawet w ręku dokument, wyjaśniający rzecz całą. Kapitan Śnica, jako Polak, wie i może sądowi wytłómaczyć, co się zawiera w tym dokumencie. Przewodniczący sądu powiedział, iż znana mu jest ogólna treść zapisu, uwidoczniona w dokumencie, na który się podsądny powołuje. Nie ma to jednakże dla sprawy, toczącej się w tem miejscu, żadnego znaczenia. Dla tego kapitan Śnica nie może być i nie będzie powoływany. Wówczas pan Granowski oświadczył, iż nie ma nic do powiedzenia na swoją obronę.
Sędziowie pod przewodnictwem prezesa udali się na naradę do sąsiedniego pokoju. Wrócili tak szybko, iż pan Granowski nie zdołał jeszcze myśli zebrać i ochłonąć z wrażeń. Przewodniczący, stojąc, przeczytał wyrok po niemiecku z arkusza, który trzymał w ręku, a ów gentelman — semita, widać prawnik, powtórzył go oskarżonemu w polskiem brzmieniu. Sędziowie obojętnie odeszli tam, skąd przybyli przed chwilą. Skazany został sam w izbie. Doświadczał przez chwilę szalonego, nieopisanego, strasznego bicia serca. Zdawało mu się pierwszy raz w życiu, że zemdleje.
Przypomniała mu się dziwnym zbiegiem wyobrażeń ta mucha, którą Zosia schwytać usiłowała. Wróciła smutna, senna myśl, którą wtedy usiłował odtrącić od siebie:
— Ta mucha jesienna może mię przeżyć...
Teraz już wiedział, że go napewno przeżyje.