Strona:PL Stefan Żeromski - Walka z szatanem 03 - Charitas.djvu/307

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

wciąż pytanie: gdzie są jej dzieci? Cały tłum bab, chłopów i dziatwy zapchał trzy jamy piwniczne. Cieplej, ale i smrodliwiej zrobiło się w podziemiu. Nikt o tem nie myślał wobec ciągłego huku armat, który potężniał coraz bardziej, wywierając się na równinę debrzowską ze wschodu i zachodu słońca. Wszyscy ci ludzie coś bełkotali, do siebie nawzajem i w próżnię, machali rękoma, tłukli się po norach, włażąc jedni na drugich, popychając się i szturchając w ciemności. Milioner, opatrzywszy jako tako postrzeloną dziewczynę, wciągnął spodnie na gołe nogi, zawinął się szczelnie w swój ciepły, obszerny płaszcz i próbował wysunąć nos z pieczary dla uniknięcia wyziewów, które ją napełniły. Ale o wydaleniu się na zewnątrz nie mogło być mowy. Pociski armatnie waliły w ogród, trzaskały raz wraz w kamienie podmurowań i śmigały przed samym otworem podziemia. Wielki dym wałęsał się między drzewami. Pan Granowski, narażając życie, wyjrzał z nory i zobaczył ogień. Paliły się zabudowania folwarczne. O tem od niechcenia, mimochodem, bąkali przybysze. Strzepnąwszy z niezadowoleniem palcami, starszy pan cofnął się do wnętrza. Minął pierwszą komorę i drugą, żeby zobaczyć, co się też dzieje w trzeciej. Tam względnie najmniej dawał się słyszeć huk strzałów i można było rozeznać ludzi, siedzących na ziemi. Niedostrzeżony przez nikogo, milioner przysiadł we framudze kamiennej, podparł głowę pięściami i zadumał się. Dokądże to, u licha, zabrnął! Gdzież jest w tej chwili? Czy to już aby nie sam, najostatniejszy kres? Katakumba? Grób murowany? Wszystko wywijało się jedno