Strona:PL Stefan Żeromski - Walka z szatanem 03 - Charitas.djvu/223

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

rozmowy. Lubiła słuchać, gdy jej opowiadał treść i sens książek przeczytanych, — lubiła słuchać jego uniesień, zachwytów, okropnych potępień i zniewag dzieł literackich, które mu były nie do smaku. Zwolna opowiadać poczęła i o swojem życiu dawniejszem, o dzieciństwie, o domu rodzicielskim, o niewesołych stosunkach, zmartwieniach, grzechach i zatargach domowych. Opowiadała mu o Florencyi i Rzymie, o Włochach i Włoszkach, o ich obyczajach i życiu. Za każdem widzeniem się mieli sobie obydwoje nadzwyczaj wiele do opowiadania o sobie i o swych myślach. W dnie świąteczne, o ile dopisywała jesienna pogoda, Jasiołd chętnie przebywał w przejrzystej altance ogrodu i trawił czas na rozmowie z sąsiadką. W te dnie „pani“ prosiła go zazwyczaj na obiad do siebie. Było mu tam dobrze podówczas. Gospodyni jagodąby się z nim gotowa była podzielić. Młodzieniec przypomniał sobie dom rodzinny i dostatniejsze życie. Najadał się na cały tydzień, dopełniał niejako braki ohydnych, całotygodniowych obiadków w garkuchni. W dnie powszednie widywał panią porucznikową tylko rano, o ile wstała przed jego wyjściem do roboty, albo późnym wieczorem, o ile miała do niego jaki interes. Pewnego tygodnia Jasiołd, który łatwo i szybko przyzwyczaił się do tej znajomości, zauważył, że sąsiadka zaczyna go jakoś unikać. Nie zaprasza go tak usilnie do siebie, przemilcza, gdy on sam wyraża zamiar przyniesienia czegoś do jej mieszkania, unika spotkań w ogrodzie Zimny smutek powiał na jego rozpalone serce. Ale dobra przyjaciółka rozwiała ten przykry nastrój,