Strona:PL Stefan Żeromski - Walka z szatanem 03 - Charitas.djvu/219

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

jest suma wszystkich zjawisk piękna na ziemi, to jest obraz czaru świata. Wszystko, co kiedykolwiek widział, doznał, uczuł pięknego, wzniosłego, wstrząsającego — to było takie, jak ona. Teraz dopiero dowiedział się o tem. Daleka, potężna, straszliwa muzyka wojsk moskiewskich, rozlegająca się z kłębów kurzawy podczas manewrów, gdy car armie lustruje, — zaciekły, zawzięty śpiew skautowej drużyny w gorącym lesie siedleckim, — wiosenne, szalone wody marcowe, pędzące między mokrymi zagonami ze zmurszałych śniegów, — dziki szum w Tatrach niepodległego potoku po wielobarwnych głazach, — widok pagórków, okrytych wiosenną zielenią ozimin, zmoczonych ciepłym dżdżem — to była ona. Przekręcił się na bok i poczuł ze zdumieniem, że rzęsiste łzy płyną mu po twarzy...


Ilekroć Włodzimierz Jasiołd wracał z roboty do domu, znajdował na swym stoliku kolacyę. Stał tam zawsze głęboki i szeroki kubek kawy, zimne mięsiwo, albo chleb z masłem i serem. Z początku wstyd okropny nie pozwalał młodemu nawet kosztować tych smakołyków, których sam zapach i widok przyprawiał go o dyabelskie tentacye. Zaraz po pierwszym objawie takiego naigrawania się z jego dumnej biedy, takiego kuszenia zaciekłej mocy pokonywania głodu uporem woli, — Jasiołd poszedł na dół i wyniośle spytał pani Śnicowej, czy to od niej pochodzi jałmużna. Piękna pani „wykręciła się sianem“. Zażywała takich jakichś sposobów tłómaczenia mu konieczności jedzenia chleba i wypijania kawy, że po prostu