Strona:PL Stefan Żeromski - Walka z szatanem 03 - Charitas.djvu/202

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

nieńskiej wesołości, twarz odzyskała wyraz dumy, godności i pogody. Młoda mężatka zaczęła ubierać się elegancko, dbać o kapelusze, suknie, okrycia, bieliznę, biżuteryę i perfumy. Jej lakierki najmodniejszego kształtu, jedwabne pończochy, ranne i popołudniowe suknie, wzorowane na pierwokształtach wiedeńskiej Die Dame, negliże i „zarzutki“ stały się teraz chwilowemi ozdobami jej pięknej postaci. Pielęgnowanie i gromadzenie zasobów garderoby nie było skutkiem wrodzonego niewieście instynktu kokieteryasis, podświadomych czy świadomych zamierzeń osiągania zdobyczy i podbojów na masie płci brzydkiej. Były to raczej objawy realizowania odwetu za dawne prywacye. Gdyby pani Śnicowa nie obawiała się, iż pensya, wypłacana jej co miesiąc przez władze wojskowe, nie starczy na pokrycie wydatków na mleko dla syna i opłacanie obiadów oraz kolacyi, — wydawałaby wszystko na stroje i bieliznę, po prostu z obawy, że znowu może jej braknąć wszystkiego. Kupowała tedy co tylko zobaczyła w sklepach: kołnierz futrzany, mufkę, parasole i parasolki, walizki, obuwie, notesy, wyroby ze srebra, łyżki, noże, widelce, maleńkie zegarki, zapalniczki, papierośnice, — aczkolwiek nie paliła tytoniu, — mydła, kosmetyki, bieliznę dla dziecka i mnóstwo łakoci wszelkiego rodzaju. Wszystkie te nabytki, gdy je z miasta przynosiła do domu, sprawiały jej nadzwyczajną radość. Każdy figielek pieściła rękoma i wycałowywała oczami. Jedne z przedmiotów nabytych rozkładała na swej umywalni, albo przy lustrze, inne pakowała do nowych walizek, starannie poobwijane w pachnące bibułki.