Strona:PL Stefan Żeromski - Walka z szatanem 03 - Charitas.djvu/081

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

czy też delikatność czucia, subtelność widzenia, kobiecość i łagodność decyzyi, która musi być prawem królowej, albowiem jest niem w istocie. Żeby w sobie zabić tamto widmo, przyżenił się do rodziny urzędniczej, pojął w małżeństwo prześliczną blondynkę bez posagu. Wybrał najładniejszą, jaka tylko była w Galicyi i Lodomeryi wraz z Wielkiem Księstwem Krakowskiem. Koledzy odradzali, perswadowali. Zrobił to na złość sobie i im. Nadewszystko na złość tej pannie Celinie, obecnej małżonce. Podobała mu się, czyniła zadość jego estetycznym wymaganiom. Musiała, oczywiście, skrobać za to kartofle, prać brudne łachy, a nawet rąbać i nosić drwa, tudzież węgiel, — to trudno. Była żoną artysty. Wyjechali do Włoch. Przyszło dziecko. Bieda straszliwa na obczyźnie. Zanim nauczyli się mówić płynnie po włosku, w pierwszych tygodniach pobytu we Florencyi wypadło poświęcić ostatnie liry na telegram z zapłaconą odpowiedzią i zapytaniem do jednego z kolegów, znawcy Włoch, — siedzącego w Krakowie, — gdzie, u dyabła! w tejże Florencyi, w której murach właśnie przebywali, mieści się lombard? Na której ulicy? Odpowiedź nadeszła i jakoweś familijne „precyoza“ pani Śnicowej spoczęły na zawsze w owej toskańskiej instytucyi. W czasie ciąży i połogu żony Śnica duchowo „wrócił do siebie“. Stał się sobą z przed doby ślubu. Ta żona była obok niego, żyła z nim, krzątała się i posługiwała, ale nie ona to przebywała z jego myślami i czuciem. Zawsze tamta. Stracone miljony i stracona tamta! Czemżeby był, gdyby był z tamtą! Z tamtą to przechadzał się pod wielkiemi