Strona:PL Stefan Żeromski - Walka z szatanem 03 - Charitas.djvu/078

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

przeznaczony teraz na pracownię malarską, nie miał w intencyi architekta, który dom budował, takiego przeznaczenia. Lecz ta obszerna izba posiadała duże okno, zwrócone w stronę Fiesole i ogrodów, piętrzących się w górę, poprzedzielanych wielkiemi murami klasztoru Dominikanów i willi Mozzi. Stała przed tem oknem jak gdyby wielobarwna kaskada drzew i kwiatów, spływająca z etruskiej góry, uwieńczona cyprysami Santa Maria Primerana.
Mając przed oczyma nieustannie ten widok falisty, pełen miękkości i kolorów, Leszek Śnica zajęty był sprawą pokonania w malarstwie właśnie impresyonistycznych barw, plam, głębokości oddalenia i powłóczystości światłocieniów. Zadanie jego polegało na skierowaniu, niejako, ekspansyi malarskiej w inną stronę. Chodziło nie o odtwarzanie pejzażów, o uprzytomnianie dobrze trafionych figur ludzkich lub zwierzęcych, defilujących po ziemi, martwej czy żywej natury, boć to dla oczu ludzkich po tylu eksperymentach w ciągu tylu wieków małpowania natury chyba winno było być mniej już pociągające i ciekawie.
Malarz Śnica, odrzucając odtwarzanie barwności plam i zagłębienia w przestrzeń, usiłował pochwycić samą istotę rzeczy lub uczuć. Wszystko mu było jedno, czy tej istocie rzeczy lub uczuć nada się formy, zapożyczone z geometryi lub architektury, — czy się je niejako przybliży do widza, prawie wysunie z ram, nie w głąb, lecz właśnie naprzód; — wszystko mu było jedno, czy się wskutek tych usiłowań popadnie w pewien styl twórczości, który wchłonienie w dzieło sztuki ogromu zjawisk cielesnych lub duchowych