Strona:PL Stefan Żeromski - Walka z szatanem 02 - Zamieć.djvu/151

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

nego listu do ojca. Kazała siedzieć grzecznie, bez ruchu i cicho — czekać, dopóki nie skończy. Szuflada biurka była uchylona i Ryszard widział leżące tam listy. Przekomarzając się z gospodyńką tego pokoju, zapuszczał raz wraz rękę w otwór owej szuflady i wyciągał stamtąd to taką, to owaką epistołę. Niektóre z nich już był widział, więc ciskał je z powrotem. Ten i ów list był jeszcze w kopercie, i Nienaski z głęboką radością spostrzegł, że większość z tych miłosności adresowana była do owej Teresy Neville. Tak było z listem, pisanym na blankiecie Izby deputowanych. Co więcej, w samym tekście niektóre wiersze były wymazane innym atramentem, niektóre słowa podskrobane. Domyślił się, iż Xenia umyślnie, dla podrażnienia go pokazywała mu te listy, jako pisane do siebie. Jakże mu się robiło w duszy radośnie, gdy teraz patrzał na adresy kopert! Lecz ta radość była przedwczesna, bo oto trafił na list pani Sabiny Topolewskiej, adresowany już niewątpliwie do Xenii, która w owej chwili tak była zajęta pisaniem do ojca, iż nie zauważyła perlustracyi. Pani Saba wystosowała ów list po otrzymaniu drugiego błagania Ryszarda o adres Xenii. Przytoczyła w cudzysłowach cały niemal tekst jego listu i zaopatrywała każde z obłędnych błagań w wykpiszowski, natrząsający się, cynicznie kpiarski komentarz. Nie było drwiny, którejby nie użyła dla wyśmiania jego skamłań. Radziła Xenii strzedz się tego pana, trzymać się od niego zdala, unikać stosunków z nim, ile tylko można — właśnie dlatego, że teraz tak jest zakochany. „Tacy są najgorsi — pisała ta ekspertka — to są tyrany, nękale —